Zbrodni ludobójstwa dopuszczano się wielokrotnie w XX wieku. Mordowano ludność cywilną, nie oszczędzano jeńców wojennych. Minione stulecie to również czas rozpowszechniania kłamstw ideologicznych, szerzenia nieprawdziwych interpretacji historii najnowszej. To cała epoka fałszywych uzasadnień w odniesieniu do działań politycznych i gospodarczych wielu rządów. To także planowe zeświecczanie, zwłaszcza społeczeństw zachodnich, mające swoje zorganizowane początki u progu Rewolucji Francuskiej. Wiarę tępiono na terenach ZSRR i w krajach zależnych. W Polsce wprawdzie Kościół mógł funkcjonować, był jednak prześladowany.
Patrząc z szerokiej perspektywy łatwiej jest dostrzec, że istnieją na
świecie grupy, zrzeszające ludzi najbardziej wpływowych i najbogatszych, które dbają również dziś, w początkach XXI wieku o rozpowszechnianie kłamstw i postępującą demoralizację. Skoro komunizm i faszyzm upadały pod ciężarem masowego dążenia ludzi dobrej woli do wolności, skoro nie udało się osiągnąć celów w otwartej wojnie militarnej z Religią i humanizmem, może uda się wprowadzić ustrój totalitarny „tylnymi drzwiami", za pomocą specjalnych rozporządzeń, przebiegle i natarczywie uzasadnianych „interesem ogółu", czy „dobrem mniejszości"? Również za pomocą wyrafinowanych mechanizmów, wspieranych technologią symulacji cyfrowych, współczesnego niewolnictwa ekonomicznego? Może uda się to, poprzez wykorzystanie istniejących instytucji takich, jak chociażby WHO, czy Parlament Europejski, używając jako przykrywki, z bezgranicznym cynizmem, haseł, które
wcześniej głosili prawdziwi bohaterowie
wolności? Proces wesprzeć może prowadzona na olbrzymią skalę elektroniczna inwigilacja... Dlatego główną ideą autora powieści powstałej u początku wieku XXI było i jest przywrócenie pierwotnego znaczenia słów, pojęć, zachowanie prawdy historycznej, aby nie dało się tak łatwo okłamywać całych społeczeństw. „Quo vadis - wiek XX" przede wszystkim więc woła do obecnych i do przyszłych pokoleń: nie dajcie się zwieść!
Nowe „Quo vadis" powstawało blisko dekadę. Pierwsze fragmenty pochodzą z końca 2008 roku. Wstęp oraz dalsze pierwsze zapiski zrodziły się w Poznaniu, do tego miasta powróciło później zadanie niemal dokończenia projektu. Jednak około osiemdziesięciu procent tekstu powstało na warszawskim Żoliborzu. Zwłaszcza większość materiałów do pięciu listów brata Jana, rozdziały „Wrzesień”, czy „Gdyby spróbować odrobinę oddać Pana Boga słowami”, „Hibakusha”, „Nadia”, zawdzięczają swoje istnienie natchnieniu i skupieniu, jakie pisarz odnalazł na jednym ze stołecznych osiedli.
Do najtrudniejszych zadań przy tworzeniu tej powieści należało takie jej skonstruowanie, aby pomieściła w sobie najważniejsze odniesienia do wydarzeń XX wieku, a jednocześnie ażeby ze względu na ich wielość, nie przyjęła formy grubej, wielotomowej „encyklopedii” czasu. Przyjęta forma możliwie krótkich nowelek, a więc uformowania całości przekazu z modułów, jest chyba najtrafniejszym wyborem ze strony autora.
Drobne poprawki do tekstu poczyniono w lipcu 2015 roku w podwarszawskim Legionowie, zaś ostatecznie poprawiona wersja pochodzi z końca roku 2017.